Nie milkną echa śmierci 8-letniego Kamila zakatowanego w przez ojczyma w Częstochowie. W czwartkowe popołudnie pod gmachem częstochowskich sądów odbyła się pikieta w obronie krzywdzonych dzieci.
Po tragicznej śmierci ośmioletniego Kamila z Częstochowy zakatowanego przez swego ojczyma i po otrzymaniu akt instytucji, które zajmowały się tą rodziną - głos w debacie publicznej zabrał Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich. Zauważył, że instytucje działały, ale każda z osobna.
Prokuratura Regionalna w Gdańsku postawiła 21-letniemu Arturowi J. zarzut nieudzielenia pomocy 8-letniemu Kamilowi, którego skatował ojczym. Dopiero po 5 dniach dziecko w ciężkim stanie, z poparzeniami głowy, klatki piersiowej i złamaniami kończyn przetransportowano do szpitala. Na początkowym etapie śledztwa takie same zarzuty w Częstochowie usłyszeli rodzice Artura J.
Prokuratura Regionalna w Gdańsku po ponownym przesłuchaniu Dawida B. i Magdaleny B. zmieniła postawione im wcześniej zarzuty karne. Ojczymowi ośmioletniego Kamila zarzucono zabójstwo dziecka ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, matce - pomocnictwo.
Z inicjatywy poznańskiego posła KO Franka Sterczewskiego grupa ponad 65 posłanek i posłów z Koalicji Obywatelskiej skierowała do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej interpelację, w której pyta o wprowadzenie procedury analizy przyczyn przypadków śmierci dzieci.
Poruszony cierpieniem i śmiercią ośmioletniego Kamilka, którego bestialsko torturował ojczym, mieszkaniec Krakowa ogłosił w mediach społecznościowych, że zorganizuje uroczystości pogrzebowe. Gdy nieco wyschły łzy po pogrzebie, pan Piotr, głęboko wierzący katolik, zmierzył się z falą internetowych i medialnych pomyj.
Policja szuka osoby, która w nocy strzelała - prawdopodobnie z broni pneumatycznej - do okien mieszkania przy ul. Kosynierskiej w Częstochowie. To tutaj mieszkał z matką, ojczymem i rodzeństwem ośmioletni Kamil oraz ich krewni z dziećmi. Dziś lokal stoi pusty, bo krewni wyprowadzili się z obawy o swoje życie. Fala hejtu wylała się też na pracowników sądów, pomocy społecznej i urzędu miasta.
Około 300 osób, w asyście policji i licznych ekip dziennikarskich, przewędrowało w niedzielę 14 maja przez Częstochowę. Pod każdą z instytucji, która mogła uratować Kamila, zanim zakatował go ojczym, ale - zdaniem manifestujących - tego nie zrobiła, pamięć chłopca uczczono minutą ciszy. Oskarżeń było dużo. Żądań także. W tym kary śmierci.
Tysiące osób uczestniczyło w sobotę 13 maja w pogrzebie 8-letniego chłopca zakatowanego przez ojczyma. Ceremonia odbyła się na cmentarzu Kule w Częstochowie. Mszę pogrzebową odprawił Andrzej Przybylski, biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej. W homilii zaapelował o wyzbycie się wszelkich przejawów nienawiści.
- Nie będziemy komentować tej konkretnej sprawy, nie znamy jej okoliczności, które są i będą badane przez właściwe organy. Jako sędziowie analizujemy ogólną sytuację, aby do takich zdarzeń więcej nie doszło - stwierdził zarząd Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce. I wyliczył całą listę problemów w obecnym systemie opieki nad dzieckiem i przeciwdziałania przemocy domowej.
Zaplanowany 13 maja pogrzeb nie będzie zwykłym pożegnaniem. Uczestnicy mają na cmentarz przynieść białe róże. Na grób 8-latka trafią także zabawki, maskotki i kartki z życzeniami, które przez ostatnie tygodnie docierały do szpitala, w którym leżał chłopiec.
Po tym, jak skatowany przez ojczyma 8-latek trafił w ciężkim stanie do szpitala, kuratorium oświaty przeprowadziło kontrolę w Zespole Szkół Specjalnych w Częstochowie, do której chłopiec uczęszczał. - Nie wykazała nieprawidłowości - podsumowało kuratorium.
Już wiadomo, że przyczyną śmierci 8-latka, którego skatował ojczym, było rozległe oparzenie ciała. O wynikach sekcji zwłok poinformował w środę 10 maja Krzysztof Sierak, zastępca prokuratora generalnego. Zapowiedział, że śledczy zbadają ewentualną odpowiedzialność pracowników wszystkich służb i instytucji, które miały kontakt z rodziną Kamila.
Rozpoczęła się ogólnokrajowa dyskusja nad przyczynami i szukanie winnych śmierci 8-letniego chłopca z Częstochowy, bestialsko potraktowanego w rodzinnym domu. Dr Anna Krawczak z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla: - Od lat było wiadomo, że jest to rodzina wysokiego ryzyka. Wykazana już kilka lat temu niewydolność rodzicielska i ograniczenia wychowawcze to także jest przemoc wobec dzieci.
W Śląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach zmarł chłopiec, który pod koniec marca był bity, oblewany wrzątkiem, rzucony na rozgrzaną płytę węglowego pieca. Nikt z dorosłych, z którymi mieszkał, nie reagował. - Nasza pomoc nie wystarczyła, aby uratować Kamila - stwierdzili medycy.
Copyright © Agora SA