Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
1 z 14
Imprezę w sierpniu 1999 r. zorganizowała kłobucka filia Stowarzyszenia Lotnictwa Eksperymentalnego, międzynarodowej organizacji skupiającej lotników i konstruktorów amatorów.
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
2 z 14
W zlocie mógł wziąć udział każdy, kto posiadał własny sprzęt latający.
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
3 z 14
- Nigdy wcześniej nie byliśmy samodzielnym organizatorem tak dużej imprezy. Dotychczas spotykaliśmy się przy okazji innych zlotów - mówił w 1999 r. reporterce 'Wyborczej' Ewie Maszczyk Jan Puchała, prezes filii Stowarzyszenia Lotnictwa Eksperymentalnego w Kłobucku, niegdyś pilot samolotów myśliwskich.
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
4 z 14
Główny cel, jaki przyświecał organizatorom, to popularyzacja lotnictwa rekreacyjnego. - Chcemy, żeby przestał to być sport elitarny, bo za taki wciąż uchodzi - mówili.
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
5 z 14
Do Kłobucka przyleciały maszyny m.in. z Częstochowy, Brzegu, Łodzi, Katowic, Piotrkowa Trybunalskiego.
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
6 z 14
Można było zobaczyć motoszybowce, małe samoloty, motolotnie. Maszyny przerobione z szybowców Czapla, motolotnie z silnikami od trabanta lub volkswagena. Ich konstruktorzy to ludzie różnych zawodów.
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
7 z 14
Wbrew obiegowej opinii lotnictwo nie jest tak drogim hobby - w 1999 r. dobra motolotnia kosztowała od 25 do 30 tys. zł. Przerobiony samolot - jeszcze mniej.
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
8 z 14
Jak szacował wtedy Puchała, zapaleńców konstruujących własne maszyny latające jest w Częstochowie i okolicach prawie dwudziestu. W całej Polsce - kilkuset.
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
9 z 14
Kazimierz Gudaniec motolotnię z silnikiem volkswagena składał rok. - To nie takie proste adaptować silnik samochodowy do lotów - tłumaczy. - A z miłością do latania jest tak, jak z uczuciem do kobiety - nie wiadomo, dlaczego się kocha.
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
10 z 14
Machiny, które uczestniczyły w zlocie w 1999 r., z reguły nie posiadały żadnych atestów - jednak wznosiły się w powietrze, a ich właściciele z dumą opowiadali o swojej pasji.
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
11 z 14
Wąski pas startowy został przykryty specjalnym tworzywem. To tutaj - jak pisaliśmy w 1999 r. - w każdą sobotę i niedzielę spotykali się amatorzy latania.
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
12 z 14
Paweł i Jerzy Kaczmarek z Częstochowy - z zawodu mechanicy samochodowi - przyjechali z własną motolotnią. Sprzęt - kosztujący ok. 23 tys. zł - wykonywali sami, wykorzystując oryginalny silnik lotniczy z motoszybowca. Zajęło im to dwa tygodnie.
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
13 z 14
Dlaczego latamy? - Bo to podnosi adrenalinę i daje niepowtarzalne przeżycia, równocześnie przyjemność i strach - mówią amatorzy lotnictwa.
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
14 z 14
- Ktoś, kto nigdy nie wzniósł się w powietrze, nie będzie wiedział, dlaczego kochamy ten sport - tłumaczą miłośnicy latania.
Wszystkie komentarze