Urządzają nam przestrzeń publiczną, szpecąc ulice i zasłaniając budynki - skrzynki elektryczne wyrastają jak grzyby po deszczu, pojedynczo, albo w koloniach. Są ważniejsze od małej architektury. I nienaruszalne.
Z windy w tunelu dla pieszych, który pod rakowską estakadą zastąpił "zebrę", przegoniłem trzech 10-latków z farbą w spreju. Wyzwaniem dla starszych jest obsmarowanie kilku kilometrów ekranów, często bardzo wysokich - ale widząc, jak zaczęli, nie mam wątpliwości, że to zrobią.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.