Słupki taksówkarskie
Innym przykładem 'niedasizmu', o czym wielokrotnie pisaliśmy w 'Wyborczej', było zapobieżenie zawracania w III Alei w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Inna sprawa, że trudno się było zorientować, które są przeznaczone - stąd słupki czy inne formy blokady zdawały się tym bardziej pożądane. Zarząd dróg długo opierał się przed rozwiązaniem problemu. W ub. roku zaczęło się to zmieniać, a już w tym słupki w typie 'stylowe' wbito koło popówki. Lubili tu przez chodnik zawracać taksówkarze, startujący ze swojego postoju przy kawiarni Blikle.
Wszystkie komentarze
Co z tego ,że nastawionych jest pełno słupków ,nie dalej jak wczoraj tj.1.06. o godz.11.40 kobieta zgłosiła na Policję zastawiony przez samochód wjazd do bramy w Al. NMP 61, do godz.12.20 nikt się nie zjawił. W między cżasie pracownik kontrolujący bilety parkingowe przeszedł 3 razy , żadnej reakcji, mało tego dwóch Policjantów wyszło z tej bramy ( prawie potknęli się o ten samochód ) , żadnej reakcji , dopiero po moim zapytaniu czy nie widzą nieprawidłowo parkujacego i blokującego wjazd do posesji samochodu łaskawie zainteresowali się tematem. Jeżeli służby nie będą bardziej kontrolowały i karały dotkliwiej to nic z tego nie będzie.
Z tego co wiem to osoby od Strefy Płatnego Parkowania nic nie mają - bo nie mają stosownych uprawnień to pojazdów parkujących na zakazach, trawnikach i bramach. Sam byłem świadkiem jak taka osoba dzwoniła w podobnej sprawie do SM ale wezwanie pozostało bez reakcji Niestety Ci co mają czyli Policja i Straż Miejska parkowania an bramach, trawnikach czy przystankach nie zauważają. W sobotę nie raz wysiadałem na przystanku Filharmonia wprost na zaparkowane na nim samochody W Cz-wie jest ogólne przyzwolenie na parkowanie gdzie się da i jak się da. W wielu krajach mandat grozi za zaparkowanie niewłaściwe czyli np. nie równoległe a skośne czyli niezgodnie z tym co nakazano. Kolega który pracuje od pól roku w Holandii dał się zrobić tylko raz postawił swój służbowy samochód na zakazie. Kiedy przyszedł po ok. 10 - 15 min. koło samochodu już stała ichnia SM i przymierzała się do wezwania lawety. Ponieważ jeszcze go nie wywieziono a kartotekę miał czysta potraktowano go "ulgowo" wlepiając mandat za 300 Euro. Gdyby przyjechała laweta i samochód wywieziono mandat wzrósłby do 400 Euro a koszt lawety i parkingu to byłoby minimum 800 Euro. Od tej pory nie ryzykuje.
W II ale NMP w okolicach banku ING nie raz i nie dwa samochody zablokowały nie tylko bramę ale też i pas drogi takiż autobus nie był wstanie przejechać. I co? I nic. Czekano na kierowcę. Jeden jedyny przypadek wywiezienia samochodu zaparkowanego na bramie był wydarzeniem wartym artykułu w Częstochowskiej Wyborczej i nie tylko. Bo to była sensacja i coś nieprawdopodobnego.
Najlepiej to widać pod sądem. Tam nawet policja parkuje na miejscu wyłączonym z ruchu. A po drugiej stronie na Kilińskiego to już jest sam 'mjut' pod prokuraturą.
Cóż niestety Polska to niech Europa zachodnia. Tu rozwiązania są tylko dwa albo przyzwalamy (co ma miejsce bo służby do tego powołane tego wykroczenia nie zauważają) na parkowanie gdzie się da i jak się da bez względu na to czy jest to wyjazd z bramy czy przystanek autobusowy albo niestety jedyne rozwiązanie to słupki, gazony i łańcuchy.
w takiej zacofanej ponoć Bułgarii zaparkowanie w miejscu nieprzeznaczonym do tego skutkuje wywiezieniem auta na lawecie i wysokim mandatem, nie trzeba jakoś słupkować
Czyli tam idą w kierunku normalności czyli zasady iż prawo jest prawem i trzeba je egzekwować. Zresztą podobnie jest ponoć u naszych południowych sąsiadów. Tylko w Polsce przepisy są od tego aby je łamać do czego dodatkowo zachęca niechlujstwo w ich tworzeniu i jeszcze większe w przepisach doprecyzowujących. No i potem zbieramy tylko to co siejemy. Bo skoro można bezkarnie parkować na przystanku autobusowym czy na środku trawnika lub klombu to dlaczego nie na wyjeździe z bramy lub w dowolnym innym miejscu (np. na chodniku pod klatką schodową koło bloku tak że wyjście z niej stanowi wyzwanie).
Po prostu tam gdzie zakaz parkowania jest egzekwowany w sposób bezwzględny i dotkliwy / kosztowny - czyli trzeba zapłacić mandat + koszt lawety + koszt parkingu no i dostać się po odbiór zaholowanego pojazdu kawał drogi za miasto a dodatkowo prawdopodobieństwo namierzenia i ukarania jest na poziomie 80 - 90% nikt w zasadzie nie ryzykuje parkowania tam gdzie nie wolno. U nas Ci co są powołani do egzekwowania zakazów tego nie czynią a wywożenie samochodów parkujących na zakazach ba nawet tych blokujących ruch lub wyjazd z posesji czy bramy to rzecz niezmiernie rzadka a dlaczego tak się dzieje na to ja już odpowiedzieć nie potrafię. Wobec tego jedynym rozwiązaniem pozostają wszelakie słupki, gazony, barierki czy donice.
Ja jakoś nie mam problemu z parkowaniem w centrum. Parkuję trochę dalej i jest zawsze miejsce. 5 min max z buta i jesteś. Najgorsi są ci so muszą pod samym wejściem a najlepiej to jakby się dało do środka wjechać na 2 piętro. Mam takich ciuuulów w bloku obok bo niestety dzielę drogę ze spółdzielnią. Parkują jak chcą, policja nic nie może bo droga wewnętrzna, rano 5-minutowy klakson kierowcy śmieciarki i zawsze ten sam qtas tak parkuje, że śmieciarka nie przejedzie. I możesz mu tłumaczyć, że po drugiej stronie bloku (2 min pieszo) ma cały wolny parking. I to na pilota. Ale chooj. Jemu tak wygodniej.