Pod sąd przyszli nie tylko mieszańcy Częstochowy, przyjechali też z Warszawy, Krakowa, Wielkopolski. - Mówimy stanowcze "stop" tuszowaniu krzywd dzieci, braku reagowania na potrzeby dziecka. Gdy dziecko szuka pomocy, my, dorośli, mamy taką pomoc zapewnić. W przypadku katowanego Kamilka zawiniły nie instytucje, a konkretni ludzie: z rodziny, pomocy społecznej, szkół oraz sędziowie z Częstochowy i Olkusza. Brak reakcji, lekceważenie potrzeb bezbronnego dziecka doprowadziły do niebywałej tragedii - mówili organizatorzy pikiety.
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.
Wszystkie komentarze